Dziesięć minut później stali przed fasadą niedużego budynku wybudowanego nad brzegiem rzeki, który od południa łączył się z niskim kościołem z charakterystyczną spiczastą wieżyczką. Zaiste hrabia von Molk wybrał sobie dziwne miejsce na siedzibę.
— Koncern farmaceutyczny? — zapytał Wolf, odczytując nazwę Molk AG.
— Nie daj się zwieść pozorom, Karl — odpowiedział i wyjaśnił. — Każdy w tej branży potrzebuje dobrego kamuflażu.
Parter otoczony kamiennym podcieniem ukrywał solidną drewnianą bramę wzmocnioną żelaznymi płytami. Tymczasem Reimer odstawił walizki, chwycił stalową obręcz kołatki w kształcie głowy babilońskiego byka i uderzył nią trzy raz o drzwi. Archibald miał bzika na punkcie kultury starożytnego Babilonu i kupował wszystko, co tylko Reimer mu przywoził. Będzie zadowolony z glinianych tabliczek z Ur, które zdobył. Chwilę później uchyliła się zasuwa wizjera, w którym ukazała pomarszczona twarz starszego człowieka.